Fari
Przywódczyni.
Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z miasta xD Płeć: Suczka
|
Wysłany: Pon 13:33, 28 Lip 2008 Temat postu: A to moja historyjka x P |
|
|
( o lol, ale sie rozpisalam O.O)
Ja urodzilam sie jako kundelek (co juz chyba wiecie x D) w miescie na ulicy. Mialam 2 rodzenstwa. Codziennie bawilismy sie w smietnikach (jak to brzmi xD) i scigalismy sie biegajac miedzy samochodami. Pewnego dnia mój brat zdrzemnal sie w smietniku i nie wyczul w pore smieciarki zostal zgnieciony jak smiecie... Moja matka nie mogla sie szybko z tego otrzasnac. Trzymala mnie i moja siostre jak najblirzej siebie. Niepozwalala nam juz sie bawic w smietnikach, ani biegac miedzy samochodami... Musialysmy za nia chodzic caly czas. Gdy troche jej przeszlo, a ja i moja siostra mialysmy juz 4 miesiace, poszlysmy (ja i siora) same na targ. Ja sie nie przestraszyla tlumów, bo do nich przywyklam, ale moja siostre ktos kopnal, ona wpadla w stojisko z kurami i je rozploszyla. Uciekla w poplochu. Zastanawialam sie co robic: szukac siostry czy wracac do matki i jej o niej powiedziec? Postanowilam znalezc siostre. Tak wiem, ze to bylo nieodpowiedzialne, ale co poczac? Nie chcialam 2 raz stracic nikogo z rodziny. Pobieglam wiec za jej zapachem. Nagle zorientowalam sie, ze jestem w zupelnie nieznanej mi dzielnicy gdzie prawie niejezdza samochody i smirdzi tak jak by wszedzie lezaly zgnile ryby. Gdy znalazlam swoja siostre ,byla wyczerpana i przestraszona. Poszlam wiec gdzies obok i zwedzilam troche kielbasy dla niej i dla mnie. Gdy wrocilam do siostry ,staly obok niej 2 wielkie grube koty. Zaczelam na nie warczec, a one tylko sie smialy i kpily ze mnie. Zobaczylam moja siostre: ciezko oddychala i byla cala podrapana. Wkurzylam sie i zaatakowalam koty... Niestety prawie nic to nie dalo... One mnie cala podrapaly i prawie wsadzily mi pazur w oko. Padlam zmeczona i w ostatniej chwili schowalam siebie i siostre za smietnikiem. W pewnym momencie do zaulka wpadl pies sredniej wielkosci, a koty uciekly przed nim w poplochu. Wtedy pierwysz raz poznalam swojego ojca. Zabral on mnie i moja siostre (siostre niosl) do mamy. Dalej wszystko bylo dobrze. Ojciec wprawdzie z nami nie zostal, ale czasem odwiedzal. Niewolno nam bylo chodzic do tamtej dzielnicy, ale nam to nawet przez mysl nie przeszlo. Gdy mialysmy 7 miesiecy, byl juz najwyrzszy czas by opuscic matke. Ja postanowilam ruszyc przed siebie i znalezc jakis psi gang, który mnie do siebie przyjmie, a moja siostra chciala trafic do jakiejs rodziny i miec swiety spokoj od wszystkiego. No cóz... Mowilam jej, ze to niejest najlepszy wybór i zeby sobie przypomniala co ludzie zrobili z naszym bratem. Ale niczego jej nie bronilam. To jej wybór. 3 miesiace pozniej nalezalam do gangu Krwistego Kla. Byl to gang liczacy 4 samice i 10 samcow. Bylismy najwiekszym gangiem w calym Moorsashille. Spotyklaismy sie glownie na spotkaniach grupowych lub towarzysko. Podzielilismy miasto na dzielnice. Kazda dzielnica zajmowalo sie 3 psy (z wyjatkiem dzielnicy przywodcy: tam 2). Ja na swojej dzielnicy zylam sobie spokojnie (jak na miasto x D, ekoncu sa chycle, terrorysci, napady, plonace budynki ,chaos ulicy itp. itd.). Dzielilam robote z Chackiem i Dennym (rottweiler i chiuaua). Raz podczas zwiadow zobaczylam swoja siostre... Byla umyta, wyszczotkowana i... miala szczeniaki. Obok niej szedl o glowe wyszy marmurowy pies, a pomiedzy nimi biegala 4 rozbrykanych szczeniat. Popatrzylam na nich. Podejsc i powiedziec: czesc siostro? Hmmm... Rozejrzalam sie. W poblizy nie bylo nikogo. Moze lepiej nie...? Przynajmniej wiem ze jej dobrze... 2 lata pozniej (gang) zrobilismy grupowy napad na masarnie kradnac z tamtad mieso. Na nasze nieszczesciej nieprzewidzielismy, ze wlasacicel ma bron. Postrzelil 5 z nas (w tym mnie), a 2 zabil. Nasz przywodca uciekkl niczym tchorz i nieucierpial. Zabral mieso i zniknal. Poszlam kulejac (postrzelil mnie wlape) i wiedzac ,ze juz gang nigdy nie wroci do swojej dzielnicy. Chuck i Danny patrzyli ze smutkiem na nasz teren. To byl koniec. Przypomniala mi sie moja siostra... Moze pomorze swojej siostrze w takim momencie? Moze tez wesprze przyjaciol siostry? Trzeba bylo sprobowac... Poszlam z nimi do siostry. Otworzyla nam jej pani i zaczela piszczec na widok 3 psow. Zadzwonila do schroniska. Chackowi udalo sie uciec, ale ja i Danny bylismy postrzeleni. Trafilismy do schroniska (Danny to ten pies na zdjeciu za mna). Jakis czas pozniej schronisko splonelo. Udalo mi sie uciec i znalazlam to stado I juz wiem, ze nigdy go nie opuszcze i ze nie ma opcji takiego konca jak z tamtym gangiem
Pozdro
Post został pochwalony 0 razy
|
|